Norwegia w Lubuskim
zdjęcie pochodzi ze strony Teatru Lubuskiego
Jest taki żart sceniczny, że aktor na scenie woła:
-światło!
Oświetleniowiec z reżyserki odkrzykuje:
-nosisz je w sobie.
Natalia Kukulska zaśpiewała to 1996 roku.
Igor Bauersima urodził się w 1964 roku.
Ja urodziłem się w 1978.
Ten wpis jest ageistyczny nieintencjonalnie. Jeżeli triggeruje cię ageizm nie czytaj dalej.
Dalej opowiem wam o młodzieży.
Nie wyzłośliwiam się. Naprawdę mam problem z treścią tej sztuki. Bo to dobra, sztuka jest. Kameralna, pełna emocji i dynamiczna. Ale o czym? O młodzieży. Ale jakiej? Dzisiejszej? Tego właśnie wiem, chociaż można w sumie wygłosić pogląd, że zarówno młodzież, jak i jej problemy od zarania dziejów są takie niezmienne. Tak, taki pogląd broniłby tej treści. No i autor bawi się trochę w moralizowanie, a nawet (moim skromnym zdaniem) boomersko bagatelizuje pewne ważne tematy, których nie powinno się bagatelizować, ale które nagminnie bagatelizują boomerzy. I tu właśnie zahaczamy o ageizm.
Dlatego odpuszczam zżymanie się nad treścią.
Nie chcę pisać, o czym to jest. Nie jest moją intencją spierać się z autorem, bo ani autor tego nie przeczyta, ani ja nie wiem, na ile dokładną realizacją tekstu jest spektakl. Dlatego o spektaklu chcę.
Bo jest rzecz, którą naprawdę warto zobaczyć.
Przede wszystkim ze względu na aktorów. Małgorzata Polak gra niesamowicie. Przebija się przez wszystkie stany emocjonalne i dzieli się tą emocją z widzem. Jest bardzo dynamiczna, pewna siebie w jednej scenie i krucha zaraz w następnej. Dopełnia ją znakomicie Paweł Wydrzyński, a już szczególnie dobrze wypadają, kiedy poruszają się po przeciwnych biegunach. Tak, ten spektakl jest bardzo dobrze zagrany, jest się czym pozachwycać, zasmucić, przerazić momentami. Emocje między aktorami a widownią płyną przez cały czas, tym bardziej że reżyser łamie wielokrotnie czwartą ścianę, a w wypowiadanych kwestiach przebijają się teksty ze świata realnego, budując specyficzny meta teatr obok właściwej sztuki.
Wszystkiemu towarzyszy bardzo dobrze wpasowany niepokojący ambient autorstwa Daniela Grupy. Dzięki muzyce, niektóre ze scen sprawiają takie trochę magicznie nierealne wrażenie, pierwsze moje skojarzenie to cutscenki z jakichś gier indie.
Spektakl jest trochę za długi. Rozumiem, że potrzeba czasu, żeby zbudować wiarygodną relację między bohaterami. I wiem, że manifest feministyczny mógłby pomóc przed sceną przyjęcia do teatru, ale ta scena jest bardzo dobra i zrozumiana bez manifestu. Mimo wszystko jednak dałoby się tu i ówdzie trochę przyciąć.
Mimo tego jeszcze raz powtórzę. Bardzo warto ten spektakl zobaczyć. Jest pełen emocji, bardzo dobrze zagrany, dobrze wyreżyserowany, ma świetną muzyczną oprawę i kilka świetnie rozegranych pomysłów z zakończeniom włącznie.
Co do treści natomiast, to też warto go zobaczyć, bo jest on znakomitym wyjściem do rozważań na temat, pomimo że z pewnymi tezami chyba się nie zgadzam.
Idźcie oglądać Norwegię 2.0 w Lubuskim, bo warto. Wyślijcie tam swoją młodzież i posłuchajcie tego, co powiedzą po spektaklu. Idźcie do teatru, bo ja byłem w drugi dzień po premierze i niestety frekwencja była bardzo słaba. A w przypadku spektaklu, który likwiduje czwartą ścianę prawie zupełnie, granie do pustej sali jest na pewno o wiele trudniejsze.