Przejdź do głównej zawartości

Teatr na ulicy

· 4 min aby przeczytać

Raz do roku, od jakiegoś czasu, u mnie na wsi pojawiają się teatry. Na ulicy się pojawiają. Chociaż w zasadzie to na rynku bardziej.

III Festiwalu Teatrów Ulicznych im. Andreasa Gryphiusa zakończył się wczoraj. Dwa dni obcowania z teatrem w różnych formach. Udało mi się wziąć udział w większości punktów, nie trafiłem tylko na sobotni spektakl dla dzieci i sobotni koncert. Ale w sumie spektakl dla dzieci zapośredniczyłem w opowieści dziecka, to w zasadzie tylko koncert straciłem.

No ale po kolei.

Sobota. Teatr A3 i przedstawienie Metamorphosis Transitus. Trochę źle usiadłem i zanim się zorientowałem to mi dużo uciekło. Konstrukcja ulicznej sceny pozwalała na pełny odbiór tylko siedzącym na wprost. Co do samego spektaklu, to było trochę Skandynawii i trochę Podlasia. A to za sprawą Grażyny Tabor i Henninga Farnera. Spektakl o podróży przez życie z dwóch perspektyw. Jednej niekoniecznie entuzjastycznej (czy też entuzjastycznej na sposób skandynawski), drugiej pełnej trochę nachalnej i narzuconej ekscytacji. Przedstawienie wyreżyserowane przez Dariusza Skibińskiego, pełne emocji i niesamowicie ciekawe. Nie jestem pewien czy do końca nadające się na uliczną formę. Trochę się gubi. To co mocno zostaje w pamięci to muzyka Jacka Hałasa. Niezwykle trafiona i wykonywana na żywo.

Drugi punkt programu sobotniego to parada ulicami miasta. Poszukiwacze z fundacji Asocjacja, wyjechali na rynek, szukać drogi do wiecznego szczęścia. Wjechała duża zbudowana na ciężarówce post apokaliptyczna platforma, podobnie jak i jej pasażerowie. Cała konstrukcja, i to jak ją ogrywają jadący na niej aktorzy robi duże wrażenie. Płynąca przez rynek arka poszukiwaczy, pociągnęła za sobą widzów, którzy przeszli w paradzie. I tu mam jeden ból dupy. Naprawdę nie można było na ten jeden wieczór opróżnić rynku z samochodów? Było ciasno, ludzie się rozciągali, z tyłu parady w zasadzie już nic nie było słychać i ludzie szli, żeby iść. No ale parada jak najbardziej udana, ciekawa i pełna wrażeń do samego końca.

Niedziela zaczęła się od nie lada atrakcji dla dzieci. teatr Wagabunda i ich Stara Zagroda, to instalacja teatralna dla dzieci i dorosłych. Pełna animacji wioska z ważnymi punktami jak pralnia, waga czy sławojka. Byłem pod ogromnym wrażeniem świetnie wykonanych ze starych narzędzi rolniczych zabawek. Dzieci były zachwycone, dorośli również świetnie się bawili. Można było potrenować chodzenie z koromysłem lub okładanie workami z sianem.

Drugi punkt to Trenerzy życia codziennego teatru Circus Ferus. Ciekawy pomysł na happening chociaż dość trudny do śledzenia. Trenerzy rozbiegli się po rynku pomagając przechodniom lepiej wykonywać codzienne czynności, przy których ich zastali. Udało się i mi zostać przetrenowanym i udoskonalonym.

I wreszcie punkt ostatni. Teatr A3 po raz drugi. Tym razem zobaczyliśmy monodram Dariusza Skibińskiego Heart Brake Hotel. I to był rzeczywiście gwóźdź festiwalu. Tym razem lepiej usiadłem i dałem się ponieść opowieści o człowieku z Podlasia, który przyjaźnił się z Elvisem. Przede wszystkim to świetny tekst. Po drugie znakomicie zagrany. Po trzecie genialnie, minimalistycznie i punkt ograny scenograficznie. Monodram bardzo ciekawy emocjonalnie, na pierwszy rzut oka trochę śmieszna historyjka, przywodząca może na myśl stare filmy Jana Jakuba Kolskiego. Podobnie jednak jak u Kolskiego ta historyjka podszyta jest ludzkim dramatem ze szczególnym uwzględnieniem banalności pomarańczy i obrzydzenia do śluzu. W młodości nie lubiłem monodramów, mniemałem wtedy, że nie można robić teatru bez konfliktu, że muszą być przynajmniej dwie osoby. Może to oznaka starzenia, ale dojrzałem do monodramów i rozumiem, że konflikty jednoosobowe bywają nawet bardziej. A ten był naprawdę bardzo.

Do brzegu. Dziękuję ekipie naszego głogowskiego teatru. Festiwal na dobrym poziomie i dobrze zorganizowany. Już nie mogę doczekać się tego co za rok. Na pewno będę śledził też co tam w teatrze A3, bo jestem pod dużym wrażeniem i chętnie zobaczyłbym coś jeszcze.

Dzięki!

PS. Na sam koniec jeszcze trzy grosze odnośnie teatru z Legnicy. Niby jest trochę lepiej, jest jakaś szansa. Ale w sumie to sytuacja jest trochę słaba dalej. Modrzejewska zbiera teraz na zrzutce kasę na nowy spektakl. To jest chyba już niestety normą dla tych czasów, że na porządną kulturę nie ma kasy. Jakby ktoś chciał się dorzucić to link tutaj: https://zrzutka.pl/profile/teatr-im-heleny-modrzejewskiej-w-legnicy-72222