Marzenie Nataszy
Pełen premier i doznań październik miał swoje apogeum w ten weekend. O filmie już pisałem, ale w teatrze jeszcze byłem. Tym samym co w zeszłym tygodniu ale na innej premierze. Rosyjski dramat współczesny jednak jest mi bliższy niż romantyczny dramat polski. Oh!
No ale w teatrze byłem. Lubuskim. Tym w Zielonej Górze.
Z monodramami jest ten problem, że jest trudniej bo całe emocje musi udźwignąć jedna osoba. Normalnie jak na scenie tempo zdechnie czy coś, to kolega podłapie, koleżanka podrzuci i już się kręci. Tu nie ma koleżanek i kolegów. Dlatego nie każdy udźwignie. Alicja Stasiewicz udźwignęła. I udźwignęła w pięknym stylu. Przyznam, że miałem obawy, bo kiedy dorosła kobieta ma zagrać nastolatkę, to jest niestety duże zagrożenie, że będzie nieprawdziwa i na granicy żenady. Na szczęście obawy okazały się bezpodstawne.
Sam spektakl to ogromne emocje w pełnym spektrum. Prowadzi nas bohaterka przez swoje życie, ze wszystkimi konsekwencjami i zakamarkami. I cały ten przedstawiony świat i jej życie jest cholernie niestety realne. I jest cholernie niestety prawdziwe. I niestety nie dotyczy to tylko małych rosyjskich miast, i nawet jakby to była Moskwa, i nawet gdyby droga z redakcji do bidula była dłuższa, i gdyby to była Warszawa, Berlin czy Paryż, to niczego by to nie zmieniło. I jeszcze, tak bardzo smutne jest to, jak niesamowicie realna była scenografia.
No ale do całości sukcesu przyczyniły się inne jeszcze elementy.
Oprawa video autorstwa Bartosza Bulandy. Dziecko mi powiedziało potem, że była trochę przerażająca — bo sumie była. Była dobra i dolewała jeszcze więcej emocji. Nakręcona w pięknym acz okropnym miejscu. Pana Bartosza nie znałem od strony video jeszcze. Pana Bartosza znałem z Legnicy ze świetnego Stop the tempo oraz ze znakomitej Rzezi. Też polecam.
Drugi element, to oprawa muzyczna. Albert Pyśk ograł monodram znakomicie. Mam taką playlistę, którą nazwałem na własny użytek disquieting ambient. Czasem gramy przy niej w erpegi*.* Dźwięki ze spektaklu pasowałyby tam idealnie. To jest ten rodzaj muzyki, która nie jest na tyle inwazyjna, żeby przeszkadzać, ale dolewa kilka kropel ciemności do całego niepokojącego nastroju.
Warto się wybrać.
No i dostałem się na oficjalną fotkę z owacji (i na film na fejsie też):
źródło: http://teatr.zgora.pl/2021/10/25/tworcow-marzenia-nataszy-oklaskiwano-na-stojaco/