Przejdź do głównej zawartości

Męki historyczne arystokracji polskiej

· 4 min aby przeczytać

zdjęcie popadianek pochodzi z oficjalnego profilu teatru

To już drugi raz w dość niedługim czasie (2 lata), kiedy polska szlachta jest mordowana na legnickiej scenie. Nie, żeby jakoś mnie to szczególnie smuciło, wręcz przeciwnie, oglądam to z niesłychaną przyjemnością.

Byłem wczoraj na premierze Snu srebrnego Salomei w reżyserii Piotra Cieplaka. Rok się jeszcze w sumie nie skończył, ale dla mnie to premiera roku na moim zasięgowym obszarze teatralnym (maks. 1h jazdy od Głogowa). Takich emocji, takiej sztuki, takiej interakcji już dawno na scenie nie widziałem. Pan Marcin by powiedział, że już nigdy nie będzie takiego lata, ale nie o Panu Marcinie teraz.

Po kolei. Przede wszystkim reżyseria. Ja nie jestem fanem polskich romantyków i określenie nie jestem fanem jest tu dość eufemistyczne, ale jestem pierwszy w kolejce do zachwytu, kiedy ktoś robi z dramatu Słowackiego najwyższej klasy sztukę Szekspirowską. Z pełną jej dynamiką, językiem, emocjami i magią. Chociaż jeżeli o magię idzie, to nasze rodzime czary wypadają zawsze lepiej niż jakieś tam trzy wiedźmy nad kotłem. Język Słowackiego został tu oczyszczony z poetyckich girlandów (cytując reżysera), co uczyniło ze sztuki dzieło w pełni zrozumiałe współcześnie i bardzo (niestety) aktualne. Minimalizm w scenografii i kostiumach wyostrzył jeszcze bardziej treści i emocje. Piotr Cieplak konsekwentnie i dokładnie zbudował minimalistyczny i współczesny obraz na podstawie tekstu sprzed prawie dwustu lat.

Drugi zachwyt to kreacje aktorskie. Wszystkie były na bardzo wysokim poziomie, ale kilka ujęło mnie dogłębnie.

Mateusz Krzyk i jego Semenko byli momentami prawdziwie przerażający. Już od pierwszej sceny, kiedy tylko stoi oparty o ścianę i z oczu wyziera sam czart. Rola domknięta w każdym szczególe, nie przerysowana, choć Semeknę dałoby się przerysować łatwo. Szczere gratulacje, bo to wielka rola.

Joanna Gonschorek i Zuza Motorniuk świetne jako popadianki i wprost genialne w finalnej pieśni Wernyhory. Wokalnie ta pieśń (i wcześniejsza również) to jest majstersztyk, ale z dodatkiem efektów dźwiękowych Pani Zuzy buduje finał godny całej wspaniałej kreacji.

Regimentarz grany przez Bogdana Grzeszczaka, jego śliskość i podłość budzi prawdziwe uczucie odrazy. Scena, w której wydaje wyrok na Semenkę, bo przecież musi, bo przecież wolałby go uniewinnić, ale musi go niestety go zabić, ta scena, kiedy mówi o tym, jak będzie wyglądała ta śmierć, to moment, w którym na chwilę zapomniałem oddychać. Regimentarz pana Bogdana to polski szlachcic pełną gębą. Sadysta, psychopata, tchórz, nierób i krętacz.

Sceny z Sawą i księżniczką Wiśniowiecką to kolejny zachwyt. Paweł Wolak i Gabriela Fabian w tych rolach również wypadli zankomicie. Ich postaci były zupełnie inne w scenach granych razem i osobno. Interakcja i gra między nimi to osobny wątek. Księżniczka jest zdrowo odklejona, co jest znakomitym kontrastem dla trzeźwo myślącego Sawy. Zresztą Sawa jest w całym dramacie chyba jedną rozsądną postacią.

A skoro już o odklejonych postaciach, to jest przecież jeszcze tytułowa Salomea. W tej roli świetna Magda Biegańska. Szczególnie ujęła mnie scena Salomei w białej sukni.

Trzeci zachwyt to udźwiękowienie i muzyka. Świetna i adekwatna w tle oraz genialna w scenach śpiewanych. Jeszcze raz napiszę. Finałowa pieśń Wernyhory potrafi odebrać mowę.

Dobra, podsumowując, spektakl jest niesamowity. Szukam pretekstu, żeby zobaczyć go drugi raz. Siedzi we mnie cały czas i jestem zachwycony, gdyby ktoś jeszcze nie zauważył.

Dziękuję Panie Jacku dyrektorze, przyłączam się i krzyczę jednym głosem (zresztą cały czas krzyczałem), że ten teatr jest w tej Legnicy bardzo potrzebny. I chociaż mam do niego kawałek, to bardzo chętnie się tam pojawiam i jakby miało go zabraknąć, to byłaby wielka szkoda nie tylko dla Legnicy, ale też dla Głogowa i dla całego mojego zasięgowego obszaru teatralnego.

Spektakl bierze udział w VIII Konkursie na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej “Klasyka Żywa”. Szczerze życzę mu wygranej, chociaż z przykrością stwierdzam, że nie widziałem i pewnie nie zobaczę innych przedstawień konkursowych.

Linki

PS. Coś się tu ostatnio bardzo teatralnie zrobiło na a,,. Konsumuję również inne rzeczy i może uda mi się zmusić w najbliższym czasie, żeby napisać coś też o innych doznaniach.