List do M.
Jest taka akcja, żeby pisać listy. Albo żeby się spotkać w teatrze na kawie, bo teatr nieczynny. Do odwołania. Siedzą tylko aktorzy i pracownicy i dyrektor też czasem i pełnią dyżury. Żeby rozmawiać, żeby listy pisać, bo jeszcze mają nadzieję na jakieś sensowne rozwiązanie. Bo jeszcze jest w nich jakaś wola, żeby ten teatr istniał. Bo to czego brakuje po drugiej stronie, to moim zdaniem dobra wola, żeby tę sprawę rozwiązać. Bo ona nie jest jakaś prawniczo administracyjnie trudna i skomplikowana, jak się próbują odpowiedzialne strony tłumaczyć. Wszystko da się rozwiązać tylko trochę tej woli trzeba.
Piszę list do teatru i w sprawie teatru. Miejskiego teatru, z nie mojego miasta. Bo ja w mieście nie mam teatru. Znaczy mam, ale jakbym nie miał, bo na razie tylko budynek mam. Dlatego muszę jeździć. Do jednego teatru w Zielonej Górze mam jakąś godzinę drogi, do drugiego teatru w Legnicy też godzinę. Dlatego nie narzekam. Wybudowali mi S3 specjalnie, żebym po tych teatrach jeździł.
No więc, ja wiem jak to nie jest nie mieć w mieście teatru. Szczególnie, że teatr w moim życiu jest dość ważny. Teraz głównie do oglądania, ale zdarzało mi się też stanąć po drugiej stronie w jakichś amatorskich okolicznościach. Zdarzało mi się też coś tam amatorsko naskrobać do teatru i o teatrze, i ja Wam powiem, że nie mieć w mieście teatru to jest bardzo słabo. Bo teatr robi ruch nie tylko w teatrze, bo teatr robi ruch dookoła. Bo jak się wychodzi z teatru to się idzie pić kawę w kawiarni, wino w winiarni, wódkę w parku. Jak się ma teatr to się spotyka z ludźmi co lubią teatr i można pogadać. Nawet wychodząc na fajkę w antrakcie, bo choć palenie się rzuciło, to przecież wychodzenia na fajkę nie. Jak się nie ma teatru w mieście to się nawet palić nie chce. Jak się nie ma teatru w mieście to wtedy przyjeżdżają do domów kultury inne teatry. Ale one niestety potrafią często przyjechać bardzo złe. I niestety publiczność też wtedy nie jest najlepsza. I publiczność robi zdjęcia a teatry zamierają na scenie i nie chcą grać przez te zdjęcia. Takie historie. I to wcale nie są śmiesznie historie. Mimo, że może brzmią tak.
Ja wiem, że nie będą mnie czytać Legniczanie, bo ja Legniczan tylko kilkoro znam. Serdecznie pozdrawiam legniczan co znam. Legniczanie jeszcze nie wiedzą co to znaczy nie mieć teatru. Bo mają. Ja im tego teatru strasznie zazdrościłem zawsze. Ale teraz Legniczanie mogą się dowiedzieć, co to znaczy nie mieć teatru. A to smutne doświadczenie. Dlatego apeluję do Was Legniczanie, którzy nie czytacie tego apelu: Miejcie teatr! Zapytajcie może Waszego prezydenta, czy chciałby być zapamiętany jako Ten Dzięki Któremu Nie Mamy Teatru.
A jeszcze jest drugie dno. Bo legniczanie mogą być teraz bardzo dumni, bo mają jeden z najlepszych teatrów miejskich w kraju. I nie ma w tym przesady. Teatr Modrzejewskiej jest wymieniany jednym tchem w gronie najważniejszych scen w kraju. A jednocześnie jest tak bardzo legnicki, tak bardzo miejski. Jeżeli nie mieć średniego teatru to smutek, to jaki to musi być smutek nie mieć świetnego teatru. Jak to jest być tym, który swojemu miastu zabiera teatr, dzięki któremu miasto jest znane?
Spoglądam na ostatnie lata i wspominam spektakle, które dały mi niesamowite przeżycia. Rzeź ze wspaniałą muzyką. Hamlet na niesamowitej scenie na Nowym Świecie i aranżacją Kormoranów, Widzę nic — ze wspaniałą rolą Anety, Sen srebrny Salomei ze świetnymi popadiankami i Mateuszem Krzykiem co zabijał wzrokiem, Zapowiada się ładny dzień — kawał poezji na cudownej scenie z kominem pośrodku. Puste miasto, Stop the tempo, J _d_ _ _ _ e, Lekcje tańca…, Króla Leara, Świat na głowie, czy ostatni prześwietny Wodewil Liegnitz. Na co się nie wybrałem byłem zachwycony a pewnie jeszcze kilku nie wymieniłem. Zresztą nie jeżdżę sam, więc to nie tylko moje zdanie. Na część spektakli zabieram też dzieci starsze i nie jadą z przymusu. Golec i Bulbulezar zostały również wspaniale wchłonięte przez dziecko młodsze. Teatr umie też przygarnąć tych, którzy w swoim kraju nie mogą tworzyć. To w Legnicy na scenie słyszałem po raz pierwszy w życiu piękny białoruski język.
Napisałem dużo, ale sprawa jest ważna. Bo ważne jest mieć swój teatr. Taki w którym się zna aktorów z nazwiska. Taki w którym można powiedzieć, że ten to grał lepiej w hamlecie. Fajnie jest jeść lody przez spektaklem i widzieć jak aktorzy, których za chwilę się zobaczy na scenie idą (lub biegną) do roboty. Tego wszystkiego w Legnicy może niedługo nie być. I pewnie aktorzy gdzieś się odnajdą w innych teatrach. To dobrzy aktorzy. I pewnie dyrektora ktoś zaprosi gdzieś na stałe, bo to dobry dyrektor. Tylko nie będzie teatru. Takiego swojego, z którego można być dumnym, kiedy przyjeżdża reżyser z narodowego i robi Słowackiego, co wygrywa nagrody.
Miejcie teatr Legniczanie! Miejcie teatr! Miejcie, bo cholera warto!