Serce, lód i dyplom

Michał Franczak
SensuStricte

--

piękne rorschachowe serce z okładki programu

Jeżeli baśń, z całym jej baśniowych charakterem, wrzucimy w codzienność realnego świata, i zrobimy to dobrze, to ta magia, którą tak uwielbiamy, zacznie nagle zwyczajnie przerażać. To stara prawda jest, bo baśnie są w pewnym sensie przerażające, ale fascynują nierealnością. Paweł Wolak dał nam baśń realną, codzienną. Studenci Wydziału Aktorskiego Akademii Sztuk Teatralnych ubrali ją w pełną strachu i obłędu ale znakomitą przy tym oprawę.

A to ich dyplom był. Fajnie jest mieć taki dyplom.

Historia zaczyna się bardzo baśniowo. Księżniczka, poznaje księcia, który ratuje ją z opresji, żyją długo, mają dziecko. Dziecko, Kisa, ma magiczną moc, umie rozmawiać z własnym sercem i za jego pośrednictwem z sercami innych. Konstrukcja baśni tak klasyczna, że obok prawie siedzi Władimir Propp i odhacza punkty na checkliście.

Ale jesteśmy w świecie realnym nie baśniowym, pamiętacie?

No więc ojciec jednak chleje. Matka sobie z tym nie radzi, ale magicznie usposobione dziecko wie, że może to zmienić, bo jest magiczne. Tylko musi przejść próbę (Władimir Propp uśmiecha się pod nosem). Nie udaje się za pierwszym razem, nie powodzi się za drugim. Trzecia i czwarta próba nie przynosi rezultatu. Kisa (i Propp) chyba rozumie, że została oszukana i jako młoda kobieta już, nie dziecko postanawia się zbuntować. Tyle, że kiedy Kisa jest już młodą kobietą, to przestają działać proppowskie funkcje bajki, zaczyna się normalne życie, a baśniowe realia to już tylko obłęd, strach i narkotyczne wizje.

Nie chcę się rozpisywać o fabule, bo każdy może zobaczyć sam. I już nawet nie chodzi o spoilery, ale jakieś sugestie i zepsucie odbioru sugestiami. Nie mogłem jednak pomiąć tak istotnej kwestii jak konstrukcja tego tekstu. Bo to od tej znakomicie napisanej sztuki wszystko się zaczyna.

Reżyserii dokonał duet Katarzyna Dworak-Wolak i Paweł Wolak. To ten sam duet (PiK), którego Balkon Ordona miałem również przyjemność oglądać i komentować tutaj. A ta realizacja jest o tyle istotna, że buduje kolejną warstwę całej misternej konstrukcji przedstawienia. Otóż Kisę grają trzy aktorki, podobnie jak ojca Kisy gra trzech aktorów. Matka jest tylko jedna, to chyba oczywiste. Kisa jest rozdzielona na trzy osobowości. Pierwsza Kisa jest płaczliwa, tchórzliwa i uległa, druga jest szalona i kreatywna trzecia odważna. Mniej więcej, bo czasem różnice się zacierają, ale aktorki znakomicie wymieniają się sygnalizując zmianę. Kiedy odważna Kisa zaprasza do domu chłopaka, to musi przemienić się w Kisę uległą, żeby wziąć od niego wspaniałe różowe tabletki. Figury ojca są bardziej podobne do siebie i może trochę mniej rozróżnialne, ale to właśnie różne postaci ojca (postać bez głowy, skorpion i karawana) spotyka Kisa na pustyni własnej jaźni. Te postaci ojca i ten fantastyczny konstrukt wnętrza Kisy to coś co mnie kupiło szczególnie. To są właśnie te baśniowe elementy, które przerażają, jeśli się zrozumie, jak są prawdziwe. Całości obrazu domyka ciekawa scenografia i świetne kostiumy.

No i na koniec aktorzy, studenci a w zasadzie to chyba absolwenci już skoro to ich dyplom. Trzeba im tego dyplomu mocno pogratulować. Owszem zdarzały się momenty zagrane może trochę zbyt juwenilnie, ale całość robi niesamowite wrażenie i jest zagrana na bardzo wysokim poziomie. Chętnie będę obserwował rozwój kariery, tych z nich którzy trafią być może do którychś z odwiedzanych przez mnie teatrów. Były sceny które urzekły mnie szczególnie, co nie oznacza oczywiście, że inne mi się nie podobały. Wymieniam te zachwyty w kolejności przypadkowej. Tomasz Wóltański i wspaniale zagrany obłęd człowieka bez głowy, szczególnie w pierwszych scenach, kiedy się pojawia i opowiada swoją historię. Nina Biel i Kinga Stolc jako obie Kisy w scenie z Kondim w domu, świetny kontrast charakterów, tutaj zresztą też sam Kondi (Damian Kujawski). Maria Stępień jej wersja Kisy w całości miała coś takiego, że uwierzyłem w jej wszystkie wcielenia. Laura Pajor jako Matka — zagubiona księżniczka do ratowania w pierwszej scenie. Piotr Sobera w roli Karawany. No i Oliwa Zalewa jako uzależnione serce, pragnące różowej tabletki. W programie znalazłem jeszcze jedną aktorkę i teraz nie wiem czy Kisy miały być cztery czy to dublerka?

Tldr; Piękna i trochę przerażająca historia, wspaniale opowiedziana, świetnie zagrana. Bardzo dobrze rozpoczęta kariera aktorska. Gratuluję i dziękuję za wieczór pełen wrażeń. Polecam, grają jeszcze na dniach we Wrocławiu.

Linki:

--

--