- A w domu wieś

Michał Franczak
SensuStricte

--

Mówi jeden z bohaterów. Wcześniej jeszcze wyraża dezaprobatę dla wszechotaczających bloków, ale zaraz potem mówi, że w domu wieś. A wiadomo, że wsi spokojna, wsi wesoła

Od początku. Wrzesień przyszedł i z jednej strony pokończyły się urlopy i wakacje i trzeba było wrócić do roboty, z drugiej jednak strony rozpoczął się nowy sezon teatralny. Ten postanowiłem rozpocząć w Zielonej Górze, ale trochę w Legnicy, bowiem zielonogórski Teatr Lubuski dał trochę miejsca na scenie artystom związanym na co dzień z teatrem Modrzejewskiej w Legnicy. Z tej współpracy wyszła wczorajsza premiera Balkonu Ordona i ta premiera to właśnie inauguracja dla mnie sezonu teatralnego. No i odniosłem wrażenia oraz przeżyłem emocje, jednym słowem: doznawałem.

Ależ to jest kawał dramatu!

No nie mogę wyjść z zachwytu nad samą strukturą i fakturą dramatu. Jakżeż on jest napisany jednocześnie subtelnie i brutalnie. Jakiż jest on momentami przerażający i jak przerażająco w tych samych momentach śmieszny. Jak strasznie się człowiek dziwi i przeraża jeszcze bardziej, rozumiejąc, że śmieje się właśnie ze sceny, strasznego okrucieństwa. Jak niesamowicie ta sztuka obnaża mechanizmy usprawiedliwiania i racjonalizowania okropieństw jakie w człowieku siedzą. Autorzy dramatu w prosty sposób wyciągają z człowieka ten skrzętnie skrywany jungowski cień i zapraszają go na piwo (cień, nie człowieka). Szukam samego dramatu do kupienia, bo bardzo bym chciał go mieć, ale chyba nie był wydany. Jak coś znajdę dam znać. Sztuka jest napisana (i wyreżyserowana) przez Katarzynę Dworak-Wolak i Pawła Wolaka, czyli duet PiK.

No ale sztuka. Sztuka przedstawia normalną, prawdziwie polską, dumną z siebie i swojej przeszłości rodzinę. Babcia, Matka, Ojciec, Syn wraz niechcianą dziewczyną w niechcianej ciąży oraz drugi z jeszcze bardziej niechcianą dziewczyną. Babcia żyje kompletnie w przeszłości, walczyła za nas wszystkich i teraz żałuje. Daje temu żalowi upust w finale. Wszytko jednak w rodzinie kręci się wokół ojca a ten jest nieprzeciętnym chujem. Jest okrutnym samolubnym hipokrytą, konformistą i krętaczem, jednocześnie jest tak przedstawiony i zagrany, że potrafi wzbudzić sympatię w widzu a to w jaki sposób razem z matką upokarzają niedoszłą synową wzbudza salwy śmiechu na widowni (zresztą, kiedy upokarzają się nawzajem jest podobnie). Cała fabuła spektaklu kręci wokół powrotu drugiego syna, który ma w wielkiej chwale powrócić z emigracji przywieźć, prezenty i zabrać do raju brata z dziewczyną. Można się szybko domyślić, że będzie inaczej.

Wszystko kręci się wokół tradycji, polskości, historii, religii oraz tego co ludzie powiedzą. Tych wszystkich wartości ojciec z matką strzegą własną piersią i zasłonami w oknach. Kiedy trzeba, Ojciec staje na balkonie niczym na reducie, recytując zresztą wspaniale dzieło wieszcza. W tym blokowisku, w tej wsi pośród blokowiska, wszystkie te wartości służą tylko temu, żeby usprawiedliwić i zracjonalizować swoją małość i brak empatii. Jeszcze raz trzeba zaznaczyć, że dramat jest świetnie napisany, więc obnaża te wszystkie cechy i mechanizmy w sposób bardzo gogolowski, który pozwala się szczerze pośmiać, bo refleksja z kogo się śmiejemy przychodzi trochę później.

No i oczywiście sztuka znakomicie zagrana.

Paweł Wolak (współautor i współreżyser) w roli ojca jest niesamowicie wiarygodny i swoją grą budzi sympatię zwodząc mocno widza.
Jakub Mikołajczak ze znakomitą blazą godną komiksowego Entombeta oraz hip-hopowymi momentami.
Ewa Dobrucka jako kwintesencja inności i nemezis polskiej rodziny.
Anna Stasiak ze świetnie odegraną furią i jeszcze znakomitszym powrotem do ostoi pragmatyzmu.
Aleksander Stasiewicz w bardzo dobrej roli starszego syna, wracającego z herbatą i magnesami na lodówkę jako cały majątek.
Zaszczuta i poniżana Kasia, czyli Małgorzata Polak, która jednak jak trzeba to nie ma oporów przed wepchnięciem Innej do szafy.
No i wreszcie Babcia, czyli Tatiana Kołodziejska, chodzący dowód niewdzięczności pokoleń spadkobierców polskości.
Jest jeszcze Chrystus z obrazu co patrzy od momentu jak wepchnęli go do szafy. W tej roli Kuba Stefaniak. Niby tylko stoi i patrzy…

Przedstawienie bardzo dobrze dopełnia muzyka i bardzo blokowo-mieszkaniowa scenografia.

Niestety balkonu nie widzę aktualnie w repertuarze Lubuskiego, pewnie się jeszcze pojawi, ale obawiam się, że nieczęsto z przyczyn logistycznych. Trzeba aktorów pozbierać z innych teatrów co bywa trudne w sezonie. Dlatego jeśliby się pojawił, to kupujcie natychmiast. Bardzo warto.

Linki:

PS. Jak już pisałem, teatr w Legnicy nadal pod znakiem zapytania. Różni ludzie, na różne sposoby próbują go ratować. Jednym ze sposobów w którym każdy może wziąć udział jest zrzutka na nowy spektakl: Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy -… | zrzutka.pl

--

--